piątek, 3 czerwca 2011

Mashallah


Przyjechał niedawno nowy koń – przepiękny gniady arab, jeden z najpiękniejszych jakie w życiu widziałem, pięknie zbudowany. Ciągle uniesiony ogon, faza lotu w kłucie, te sprawy. Mashallah, mashallah , cmokają Turcy. Jadę konno na plażę, samotnie, przez wioskę. Przechodzi obok mnie zasuszony dziadek – Mashallah, woła do mnie. A potem dzieci na plaży – Mashallah. I jak Cemal spaceruje ze swoim przepięknym szczeniaczkiem rasy Kangal - ludzie na ulicy tez Mashallah. I na samochodach, autokarach - Mashallah. Wiem tyle, że to nie pozdrowienie, bo pozdrawiają się raczej Murhaba lub Salam. Na moje pytanie Cemal odpowiada : Mashallach to coś w rodzaju Szczęść Boże, albo raczej - Boże błogosław. Turcy (pewnie inne narody arabskie tez, choć i w Polsce się z tym spotkałem) - wierzą w tzw. "złe oko", ze zawistne, zazdrosne spojrzenie na piękną rzecz może spowodować nieszczęście. Dlatego tez wołają to pozdrowienie, żeby pokazać, ze nie są zawistni i podziwiają. Istnieje tez ciekawy zwyczaj wieszania niebieskich koralików, które mają nas i nasze mienie uchronić przez "złym spojrzeniem". Ale ciekawostka - ta zasada nie tyczy się koni, gdyż one same w sobie uważane są za największy talizman przynoszący szczęście i chroniący przed złem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz