czwartek, 2 czerwca 2011

Emigracja


Słowo wstępu się należy. Zacznę nostalgicznie, protekcjonalnie nawet. Życie niesie za sobą różne niespodzianki, dobre lub złe. Czasem jesteśmy od nich zależni i nie mamy żadnego wpływu na to, jak potoczy się nasz los. A u mnie konkretnie jakoś tak dziwnie jest, że sploty wydarzeń następują po sobie z prędkością rozpędzonego TGV. Posłuchajcie.

Zadzwonił Ligi - Jedziemy do Turcji. My uczymy Turczyna szablą machać, a on nas rzucać w siebie kijem z konia. - powiedział. I zapoczątkował tym łańcuch wydarzeń, bo w tym momencie, gdy kazdy normalny (tu tylko dopowiem, ze w moim środowisku stwierdzenie "ale ty jesteś normalny", uchodzi za jedną z najcięższych obelg) człowiek popukał by się w czoło, ja powiedziałem ok i poszedłem się pakować.

No i pojechaliśmy, wspaniała ekipa w składzie Andrzej, syn jego Szczepan, Chłop z Mazur czyli Bercik, Ligi, Agata, moja skromna osoba, niezawodny 7 osobowy samochód marki Mazda wypakowany do granic możliwości - naszych i jego. Nasze przygody podczas tej wyprawy spróbuję opisać w innym poscie, za nic sobie mając chronologię. Opiszę tylko, jak to się stało, ze zostałem w Turcji na dłużej. Podczas Polsko-Tureckiego obozu szablowo-dzirytowego w Sivas, co było celem naszej wyprawy pojawił się wysłany przez firmę Adam Film (to okazało się duzo później) na przeszpiegi znany aktor turecki, miłośnik koni i wszelkiego rodzaju broni białej (zdecydowanie swój chłop), Cemal Hunal. Przygotowywał on grupę kaskaderską do udziału w serialu historycznym o powstaniu Imperium Ottomańskiego. Przypadek (kolejny !) sprawił, ze pojechałem z nim do Ankary robić pokazy dla firmy Tales World, producenta znanej historycznej gry komputerowej Mount and Blade. No i się zaczęło, w krótkim czasie dostałem propozycję pracy przy tej produkcji filmowej, jako "stunt coordinator" - choreograf walk, bitew, kaskaderki i najważniejsze - trener koni na planie filmowym. Cel jest jasny - w przeciągu 3 miesięcy wyszkolić 15 koni, 5 jeźdźców do władania lancą, łukiem i szablą z konia, przygotować ich do pojedynków, upadków i prostych układów kaskaderskich. Kaszka z mleczkiem ;-)

Nie namyślając się wiele spakowałem plecak i wio. W chwili gdy to piszę, wreszcie znalazłem trochę wolnego czasu by zebrać myśli. Jestem już 3 tydzień w Istanbule, mieszkam w kamienicy, blisko centrum. Za oknem imam wyśpiewuje modły a ja popijam turecką herbatę przed snem.

Ten blog założyłem z myślą o rodzinie, przyjaciołach i znajomych, więc jeśli znajdzie się na nim jakaś zbłąkana owieczka która nie wie, czym się zajmuje (ze co, ze jak ? Jakie konie, jakie szable, allleee oszooo chooodzi ? ), to proszę pytać, postaram się odpowiedzieć. Blog będzie prowadzony nieregularnie, niechronologicznie i w rożnych stanach skupienia (moich w sensie, ze skupianiem się mam ostatnio problem), głównie po to, zeby udowodnic niektórym niedowiarkom, ze jeszcze zyje i mam się dobrze. Tyle.

PS. I jeszcze jedno - wciśnięcie alt + z zamiast spodziewanego efektu w postaci z" z kropką", kasuje mi kilka linijek tekstu i skutecznie zniechęca do pisania - ktoś wie jak to naprawić ?




1 komentarz:

  1. Ha! Zaczęłam od obejrzenia slajdów i faktycznie co pomyślałam, to czy nie robisz za kaskadera w filmie hehe. :D Powodzenia!

    (Moje życie nagle wydało się wyblaknąć ;) )

    OdpowiedzUsuń